wtorek, 28 maja 2013

Włosy: Jedwab bez jedwabiu, czyli serum od Green Pharmacy. I Rossmann part 2!

Serum na końcówki nigdy nie jest złe. Zimą czy latem, zawsze się przyda. Chroni i wygładza. Próbowałam już wielu podobnych kosmetyków, z większym lub mniejszym skutkiem.
Niezbyt często korzystam z usług fryzjera, dlatego dbam o kondycję moich włosów, żeby nie trzeba było podcinać :D Nie chodzi tu o pieniądze. Po prostu nie znalazłam odpowiednio kompetentnej osoby :D Opolanki, czekam na Wasze sugestie! ;)
O tym kosmetyku było już nie raz, jednak każda baba zawsze musi wcisnąć swoje 3 grosze.
Do rzeczy!


Kilka słów od producenta:


Jedwab w płynie, serum na łamliwe końcówki. 100% ekstraktu aloesu. Bardzo silnie skoncentrowane serum wygładza końcówki włosów i przeciwdziała ich rozdwajaniu, dla efektu jednolitych włosów na całej ich długości. Przeznaczone do włosów: cienkich, delikatnych, łamliwych, uwrażliwionych na wskutek działania czynników chemicznych i/lub mechanicznych, przemęczonych zabiegami fryzjerskimi. Dzięki lekkiej formule nie obciąża włosów. Olejki ryżowy i kameliowy regenerują uszkodzoną strukturę włosa i chronią końcówki przed rozdwajaniem. 100% ekstrakt aloesu i olejek cedrowy nawilżają przesuszone partie włosów przywracając im lśniący, zdrowy wygląd.
Sposób użycia: rozprowadzić 1-2 kropelki serum na końcówki suchych lub zwilżonych włosów. Nie spłukiwać.

Cena: 8,50/30 ml

Skład:
Cyclopentasiloxane, Dimeticonol, Olea Europea (Olive) Fruit Oil (oliwa z oliwek), Aloe Barbadensis Extraxt (ekstrakt z aloesu), Oryza Sativa (rice) Germ Oil (olej ryżowy), Camellia Sasanqua (Camellia) Seed Oil (olej kameliowy),  Pinus Sibirica Nut Oil (olej cedrowy)Parfum, Limonene , Citronellol ,Geraniol, Benzyl Alcohol, Benzyl Benzoate, Farnesol, Amyl Cinnamal.


30 ml produktu zamknięte jest w plastikowej buteleczce z wygodnym atomizerem. Wszystko ładnie pięknie, ale o co chodzi z tą zatyczką? Jest mało praktyczna ciągle spada. Tutaj założona na potrzeby zdjęć :D o wiele wygodniej jest bez niej :D Nie chroni dzióbka, bo i tak jest ona na zewnątrz :D
Może tylko ja wymyślam ?
W ostatnim czasie opakowanie przeszło małą metamorfozę. Prosty czarny napis na białym tle zamieniono na odrobinę bardziej finezyjny :)



Konsystencja przypomina olejek, czyli jak nie ma tutaj żadnej innowacyjnej technologi. Łatwo nanosi się na włosy. Jest odpowiednio gęsta.
Producent zaleca 1-2 kropelki. Moim zdaniem to za mało. Tzn moje długie włosy potrzebują więcej produktu. Nakładam jedno naciśnięcie i to w zupełności wystarcza. Konsystencja nie obciąża włosów, nie powoduje zwiększonego przetłuszczania.  Jak na tego typu produkt jest lekka ;)
Serum jest dość wydajne, starcza na prawie dwa miesiące użytkowana (to już moja druga buteleczka)

Produkt posiada zapach, jednak nie jest zbyt intensywny. Lekko kwiatowy. Przy aplikacji znika, nie zostaje na włosach. A szkoda, bo pachnące kosmetyki do włosów bardzo bardzo lubię ;)

Skład jest całkiem, całkiem. Jeden silikon ulatniający się, drugi zmywalny delikatnym szamponem.

Do marca byłam wierna serum od Avon. Było moim ulubieńcem, ale już im nie jest :) Kosmetyk od Green Pharmacy zachwycił mnie jeszcze bardziej. A jednak można! Poprzednik dobrze chronił i wygładzał moje końcówki, ale tylko tyle. Ten dodatkowo je nawilża, gdy zbyt mocno potraktuję je prostownicą.
Dzięki niemu włosy ładnie błyszczą, są miękkie i gładkie. Również nie rozdwajają się, ale przy tym ważna jest systematyczność ;) Dodatkowo mniej się łamią.
To dobry i tani kosmetyk. Do tego polski. Jednak w naszym kraju mamy coś dobrego ;) Prosimy o więcej takich kosmetyków!

Plusy:
+cena
+buteleczka z atomizerem
+przyzwoity skład
+wydajność
+chroni końcówki
+lekko nawilża
+wygładza i nabłyszcza włosy

Minusy:
-dostępność


Moja ocena: 5,5/6,0- Bo baba zawsze będzie próbować czegoś nowego, taka natura :D

A jeszcze mam coś do pokazania :D Nie powinnam tego robić, tzn nie powinnam tego kupować :P
Ale ja tylko poszłam po pomadkę!



Eva Herbal Garden Dwufazowy płyn do demakijażu oczu ze świetlikiem
Maybelline Cienie Color Tattoo Endless Purple oraz Pernament Taupe
Wibo pomadka Eliksir 05

Ale temu wszystkiemu winna jest ta pomadka :D i Wyyyyyyyyyyyyyyyyyy :P
Gdybym po nią nie poszła.... Ale tak jestem bogatsza o płyn i dwa ciebie, ale mój portfel zdecydowanie biedniejszy :D

Żeby nie było, dla taty kupiłam jeszcze krem do rąk :D
Tym miłym akcentem zostawiam Was z myślą o zniżce - 40% i fakcie, ze jutro jest ostatni dzień tej promocji :D A może jeszcze jeden cień, lakier czy pomadka? Hm?
Pamiętajcie o sprawdzeniu czy wszystko kupiłyście, najlepiej pomoże Wam w tym wizyta w Rossie :P Na pewno niczego nie pominiecie, to niezawodne!

Buziaki!

piątek, 24 maja 2013

Rossmannowe zakupy -40% ;)

Znowu będę się powtarzać. Może już Was znudziły posty zakupowe ale mnie nie :D 
Moje kosmetyki też chcą mieć swoje pięć minut. A co!
Zakupy małe ale jeszcze jest promocja w Hebe :P Być może wpadną mi jeszcze jakieś mniej planowane zakup, ale ciiiiiii ;)


L'oreal Rouge Caresse 02 Innocent pink 26,99
Wibo Żelowy liner w kolorze brązu 5,19
Wibo Maskara Dolls lash volume 5,79
Wibo Bibułki matujące 3,39

Podsumowując: 41,36 ;)

Nie wydalam dużo i jestem z siebie mega zadowolona :) I nie kupiłam żadnego lakieru, chociaż blogerskie z Wibo kusiły, ale nie :D W sumie to teraz bardzo rzadko maluję paznokcie a lakierów mam całą górkę :P
I zabrakło pomadek Wibo Eliksir :(

I jeszcze mała zapowiedź:


 Wam udało się upolować w Rossie lub Hebe? Jak już wspomniałam, to nie koniec moich łowów :D
Albo dopiero wybieracie się na zakupy? A może jesteście silne i opieracie się wszelkim pokusom?

Buziaki!

sobota, 18 maja 2013

Pielęgnacja: Queen Helene Krem z masłem kakaowym

Tak.  Zamęczę Was notkami o pielęgnacji :D Może w końcu kupię nowy aparat :D Ale do rzeczy!


Kilka słów od producenta:
Mieszanka naturalnego masła kakaowego i czystej lanoliny o łatwo wchłanialnej konsystencji. Zabezpiecza skórę przed niekorzystnym działaniem słońca i wiatru. Znakomicie łagodzi skutki podrażnienia słonecznego. Zapobiega powstawaniu bruzd i zmarszczek na suchej skórze. Idealny do masażu twarzy i ciała. Przynosi ulgę rozciągniętej skórze w czasie i po ciąży oraz pomaga zredukować blizny i rozstępy. Zalecany do stosowania zarówno na dzień jak i na noc.

Cena: 16,50/136g

Skład: umieszczę wiadomo kiedy;P

Słyszałam o tym kosmetyku już jakiś czas temu. W sumie to nawet nie interesowałam się jego składem, na aukcjach all nie było i w recenzjach tez. Wystarczyła mi obietnica wspaniałego zapachu. Kupić czy nie? Ale przecież ja mam cały karton balsamów do ciała. Czasem mój rozsądek wygrywa.
Jednak nie ominęłam mnie okazja poznania tego specyfiku.

Może na pierwszy rzut oka opakowanie nie wygląda na problematyczne, to w czasie użytkowania na pewno nam będzie uprzykrzało wydobycie kosmetyku. Początkowo bez problemu wyciągniemy wierzchnią warstwę. Niestety napotykamy na kłopot, gdy chcemy do końca opróżnić słoiczek. Może tylko ja mam takie parówkowate palce? :D
Puste opakowanie oczywiście zostawiłam ;)

Kosmetyk ma bardzo zbitą i tłustą konsystencje. Niesamowicie ciężka. Jednak przyjemnie rozpływa się pod wpływem ciepła. Może i nie wchłania się tak błyskawicznie jak obiecuje producent, to i tak nie jest źle. Na skórze pozostawia ochronną warstwę, która niektórym może przeszkadzać. Jeżeli nałożymy duża ilość kosmetyku, to skóra będzie nieprzyjemnie tłusta i lepka.


Teraz popsioczę sobie na skład. Parafina! Obiecane masło kakaowe na piątym miejscu a lanolina na siódmym. Nie zachęcało mnie to do użycia, ani trochę!

Spodziewałam się zapachu czekolady. A co dostałam? Kokos! A to niespodzianka. Sam zapach może troszkę chemiczny, ale przypadł mi do gustu. Jeśli chodzi o zapachy, to nie jestem zbyt wybredna ;)

Krem/balsam sam w sobie nie jest zły. Używałam go na przesuszone dłonie, stopy i łokcie. Od czasu do czasu na nogi, które również bywają suche. Jednak jak już wspomniałam, należy stosować go z umiarem.
Zmiękcza pogrubiały naskórek, nawilża i natłuszcza. Skóra początkowo jest troszkę tłustawa.
Powstała warstewka chroni przed wysuszeniem.
Używa się go dobrze, bo gładko rozsmarowuje się na skórze. W mig mam wysmarowane całe nogi ;)

Wydajność również jest na plus. Odrobinka wystarczy na wysmarowanie dłoni. Myślałam, że taka ilość zużyje się w ciągu kilku dni. Jednak 136g produktu wystarczyło mi na ponad 3 tygodnie. A to chyba dobry wynik ;)

Plusy:
+zapach
+działanie
+konsystencja

Minusy:
-dostępność (Internet, sklepy zielarskie)
-skład
-opakowanie



Moja ocena: 4,0/6,0


Dzisiaj robię pizzę. Pierwszy raz od 2 miesięcy. To i tak długo wytrzymałam :D Obowiązkowo na cienkim cieście :) I z mozzarellą!
Szkoda, e nie ma opcji przesyłania zapachu ;) Zaraz idę włożyć do pieca!


Buziaki!


Kosmetyk otrzymałam na Opolskim Spotkaniu Blogerek Kosmetycznych. Fakt ten nie wpłynął na moją obiektywną ocenę.

czwartek, 16 maja 2013

Włosy: Barwa? Naturalnie!

Szampony Barwy nie raz gościły w mojej łazience- pokrzywowy, jajeczny. Mając długie włosy zużywam ich dość dużo. Co miesiąc wpada jakiś do mojego koszyka ;) Tym razem rozważałam zakupy jakiegoś z Białego Jelenia lub tego. Padło na Barwę, tym razem Naturalną. Nie ukrywajmy, że te szampony są naturalne tylko z nazywa. Doskonale o tym wiedziałam i byłam świadoma tego w momencie zakupu.



Kilka słów od producenta:
Krystalicznie czysty szampon z ekstraktem z żurawiny przeznaczony jest do pielęgnacji włosów przetłuszczających się, które straciły swoją objętość. Siła żurawiny dokładnie oczyszcza włosy i skórę głowy, a dzięki zawartości kompleksu witamin końcówki włosów są zabezpieczone przed przesuszeniem. Szampon nie zawiera silikonów obciążających włosy. Regularne stosowanie sprawia, że włosy odzyskują swoją objętość, są puszyste, lśniące i łatwo się układają.

Cena: 4,50-5zł/300ml

Skład: 
Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Lauramidopropyl Betaine, Cocamide DEA, PEG-75 Lanolin, Sodium Chloride, Cocamidopropylamine Oxide, Propylene Glycol, Vaccinium Macrocarpon Fruit Extract, Polysorbate 20, Panthenol, Linoleic Acid, Linolenic Acid, Tocopheryl Acetate, Retinyl Palmitate, Bioflavonoids, Biotin, Pyridoxine HCL, Citric Acid, Parfum, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, CI 17200, CI 15985.

Jak zwykle zacznę od opakowania. Proste, tworzywo miękkie. Zamykane na zatrzask. widać, ile jeszcze nam pozostało kosmetyku. Niestety otworek jest dość duży a konsystencja rzadka, do tego miękka butla= szampon w całej wannie czy umywalce. Eh :D Złośliwość rzeczy martwych :D

Już napomknęłam o zbyt rzadkiej konsystencji. No cóż, bywa. Ale to mi jakoś nie przeszkadza, można dojść do wprawy ;) Nie podoba mi się ten podejrzany, czerwony barwnik. Z racji przyszłej profesji jestem uprzedzona do takich rzeczy :P Sam szampon może troszkę spływać z rąk, dlatego lepiej nakładać go małymi porcjami. W składzie SLS, czyli nie będzie narzekać na za małą ilość piany.

Szczerze? Nie wiem jak pachnie żurawina! Za to wiem, jak pachnie ten szampon- wiśnia i jabłko :D Dość intensywnie pachnie przy myciu, jednak później już nic nie ma.

Myślę, że całkiem dobrze spełnia swoją rolę. Oczyszcza włosy i to porządnie. Moje akurat są bardzo odporne i ich nie wysusza. Jednak niektóre posiadaczki cienkich i delikatnych włosów mogą narzekać na przesuszenie. Stosuję go 3 razy w tygodniu. Jednak nie wiem, czy stosowałabym go codziennie. Włosy nie są bardzo splątane, jednak przyda się odżywka. Czasem bez też daje radę ;) Przyjemnie skrzypią :) Są puszyste i ładnie się błyszczą. Nie zauważyłam spektakularnego zwiększenia objętości i nie spodziewałam się tego ;)

Ogólnie to fajny szampon za małe pieniądze. Skład mi absolutnie nie przeszkadza ;)

Plusy:
+zapach
+dobrze oczyszcza
+cena
+produkt polski

Minusy:
-konsystencja
-opakowanie


Moja ocena: 4,5/6,0


Kolejny wolny dzień za mną. Już kolejny, tempus fugit :) Nie narzekam na brak zajęć. Dzisiaj pewna rzecz bardzo poprawiłam mi humor. Niedługo więcej szczegółów :)
Staram się jakoś ogarnąć powoli sprawy blogowe i zakup nowego aparatu, ale po prostu mi to coś nie wychodzi :D

Buziaki!

środa, 15 maja 2013

Rossmann znowu rozpieszcza- -40% na kolorówek i pielęgnację twarzy!

Pewnie już większość z Was o tym wie, ale dla przypomnienia jeszcze raz nie zaszkodzi ;)

Kolejna raz Rossmann szykuje dla nas promocję -40%. Tym razem nie tylko na kolorówkę, ale również na pielęgnację twarzy :)
 A to wszystko w dniach 23-29 maja!

Ja się na pewno wybiorę ;) Może dostępne będą nowe szminki Maybelline. Strasznie nęci mnie True Match i Rouge Caresse, jednak muszę to jeszcze rozważyć finansowo. W sumie mam już 4 podkłady i  5 chyba nie jest niezbędny :D

A Wy na co polujecie? A może ta promocja w ogóle Was nie rusza? :P

poniedziałek, 13 maja 2013

Pielęgnacja: Krem do rak od Essence? Czemu nie!

O dostępności kosmetyków Essence wypowiadałam się w rożnych komentarzach już nie jeden raz.  Mieszkam, gdzie mieszkam :D W sumie to niczyja wina :P
Oprócz kosmetyków kolorowych mają jeszcze skromną linię pielęgnacji. Coś do twarzy trądzikowej, coś do rak i takie tam. W moje ręce wpadł akurat krem z limitki Snow Jam o właściwościach regenerujących. W sam raz dla moich przesuszonych rąk. Słowo Repair na tubce dodało mi chęci i zapału.


Opis jest po niemiecku, także nie będę nawet podejmować próby translacji :D W każdym razie ma za zadnie pielęgnować, odbudowywać, chronić i nawilżać trudną skórę dłoni.


Bardzo podoba mi się pojemność- 75 ml.Idealna do torebki. Opakowanie zamykane na zatrzask.- znowu idealnie :) Można aplikować w każdym miejscu :)


Jak przystało na krem regenerujący, ma dość bogatą konsystencję. Koloru oczywiście białego, jak większość kremów do rąk. Szybko wchłania sie jego spora część, jednak pozostawia ochronną warstewkę, która sprawdza się na mrozie.
W składzie troszkę dobroci- na drugim miejscu olej kokosowy a na trzecim masło shea. Nie jest źle! Producenta zbesztać należy za dodatek EDTA. Feeee! Tego to ja nie lubię. Z drugiej strony nie możemy oczekiwać mega rewelacyjnego składu za kilka złotych.

Na pewno jest wydajny. Starczył mi na dwa miesiące użytkowania, czasem nawet 2-3 razy dziennie.

Zapach jest przyjemny dla nosa. Bardziej kojarzy mi się z kosmetykami do włosów. Wymagająca nie jestem :D Początkowo mocny, jednak po kilku chwilach pozostaje jedynie delikatna, lekka kwiatowa woń.

Z cała pewnością mogę stwierdzić, że producent nie obiecuje gruszek na wierzbie. Krem zapewnia solidną dawkę nawilżenia i odżywienia. Łapki są przyjemnie miękkie i ukojone. I również dobrze chronione przed zimnem i wiatrem ;)

Warto zwrócić uwagę na cenę tego kremu. Około 1,5 euro to nie dużo za dobry jakościowo krem. Jest on dowodem na to, ze nie trzeba od razu wydawać dwucyfrowych sum na kosmetyki.

Plusy:
+bogata konsystencja
+zapach
+cena
+działanie, świetnie spełnia swoją rolę
+opakowanie idealne do torebki

Minusy:
-dostępność



Moja ocena: 5,5/6,0


Niestety obowiązki wzywają :D Wracam do najbardziej wymagającego faceta na świecie- mojego szczeniaczka, Naziego :D Wymaga nieustannej adoracji, pieszczot, smakołyków i pochwał.

Przesyłamy buziole :*

sobota, 11 maja 2013

Pielęgnacja: Pachnący zwyklaczek od TBS.

Zacznę od tego, ze do kosmetyków The Body Shop mam słaby dostęp. W sumie jak do większość marek, bo u nas w Opolu to jesteśmy milion lat do tyłu. Pięknych zapachów nie można im odmówić, kupuję je głównie ze względu na to. Składy takie sobie i ceny wysokie.
Kupiłam go w promocji 3 za dwa, razem z balsamem do ust i balsamem do ciała o którym pisała, tutaj.
Zaleta TBS jest wybór akcesoriów dobrej jakości. Np grzebienie, które uwielbiam do rozczesywania włosów. Abo płócienne torby na zakupy :)




Kilka słów od producenta:

Żel pod prysznic o świeżym zapachu mandarynki przeznaczony do skóry normalnej i suchej. Idealnie odświeża w gorące dni. Produkt nie zawiera mydła.

Cena: 19zł/250ml

Opakowanie niczym szczególnym się nie wyróżnia. Jest solidne i wygodne. Zamykane na zatrzask. Może plastik jest troszkę za twardy, bo butelkę ciężko jest ścisnąć. Tyle w temacie ;)


Żel ma gęstą konsystencję. Dla mnie nie ma  o większego znaczenia. Kolor lekko pomarańczowy. Dobrze sie nim myje, nie spływa. Tworzy gęstą pachnącą pianę.


Zapach jest po prostu boski. Świeży, mocno mandarynkowy i orzeźwiający. Kupiłam go z myślą o Bożym Narodzeniu, jednak nie sprawdził się w zimie. Będzie idealny na lato, gdy potrzebujemy mocnego orzeźwienia :) Woń jest bardzo mocna i intensywna- raczej jest to mało spotkane w żelach czy płynach do kąpieli. Co najważniejsze, zapach utrzymuje się na skórze naprawdę długo. To jest jedyna zaleta, która wyróżnia żele TBS z ogromnego tłumu. Dlatego są jednymi z moich ulubionych żeli. Kupiłam już nie raz, na pewno przy następnej okazji kupię następy- może tym razem może truskawka lub cytryna :) Lubię czuć ten zapach jeszcze jakiś czas po kąpieli ;)

Nie zauważyłam jakiegoś efektu pielęgnacyjnego. Po prostu dobrze oczyszcza skórę i tyle. Nie jest wysuszona i podrażniona. Miękka, przyjemna w dotyku. I oczywiście pachnąca ;)

Żel działa tak, jak inne za 8-9 zł. Jednak żaden z nich (przynajmniej ja nie wiem o istnieniu takiego) nie ma tak długo utrzymującego się zapachu na skórze.
Od czasu do czasu warto się skusić, jednak na dłuższą metę to zbyt kosztowne. Przynajmniej dla mnie.

Plusy:
+zapach
+konsystencja
+nie wysusza
+nie podraznia

Minusy:
-cena
-dostępność

 

 

Moja ocena: 5,0/6,0 



Ta notka tworzyła się przez 3 dni. To mój rekord. Zawsze coś :D Za chwilę znowu wychodzę z domu i nie będzie mnie aż do wieczora.
Zakup aparatu dalej stoi w miejscu. jednak ważne, że mam już kilka modeli na oku. A to w sumie już spory postęp :D

Buziaki!



niedziela, 5 maja 2013

Makijaż: Brzoskwinka od Miyo

Mimo że nie jestem specem od makijażu, to w swojej kolekcji posiadam całkiem sporo tego typu kosmetyków. Róże to już moje makijażowe uzależnienie. Przydałoby się rozdysponować nadmiar :)
Już sama dochodzę do wniosku, że już mam tego za dużo. A to chyba dobry znak :D

Muszę przyznać, ze troszkę odstaje od mojej kolekcji. Zdecydowanie rożni się cenę. A może tanie znaczy dobre? Przekonajmy się, czy tak jest i w tym przypadku ;)




Kilka słów od producenta:

Sugestywny róż na policzki zawierający składniki pielęgnacyjne i wygładzające. Dostępny w 4 kolorach. Gwarantuje wyrazisty efekt na policzkach.

Cena: 8zł/5g

Niestety producent nie podał składu na opakowaniu.

Pudełeczko jest raczej dość kiepskiej jakości. Szybko się rysuje. Jednak nie to jest najważniejsze, liczy się wnętrze :D Sam róż dość odstaje od pudełeczka, co nie jest zbyt estetyczne. W środku znajduje się 5g produktu, co moim zdaniem jest wystarczającą ilością.


Konsystencja jest typowo pudrowa, wręcz sypka przy lekkim dotknięciu pędzlem.
Bardzo pyli, chociaż mi to nie przeszkadza. Przez to szybko się zużywa,a le dla mnie to żaden problem. I tak nigdy nie zużyje do końca żadnego różu :D

W pudełeczku kolor jest przepiękny, brzoskwiniowy. Takiego szukałam. Od razu powędrował do mojego koszyczka. Koszt kilku złotych dodatkowo zachęcał.

Wszystko ładnie i piękne. Na rączce ładna brzoskwinka, na policzku też. Odcień matowy, bez żadnych drobinek. Jednak po kilku użyciach warstwa wierzchnia się starła i pokazał nam się niczym nie wyróżniający się średniaczek. Po prostu róż i tyle. Nic szczególnego. Szkoda, bo początki były obiecujące :/


A tak wyglądał na buzi w pierwszej fazie:


Kolor mnie rozczarował. Bardzo! Może warstwa wierzchnia mojego różu była utleniona? Sama nie wiem, co myśleć.

Tak czy siak, nie jest przesadnie napigmentowany. Nie trzeba się go obawiać. W żadnym wypadku nie zrobimy sobie nim krzywdy. Daje naturalny, idealny na co dzień efekt.

Zapach ledwo wyczuwalny, odrobinkę pudrowy. Nie jest wyczuwalny przy aplikacji ani po nałożeniu.

Trzyma się całkiem przyzwoicie jak na ten przedział cenowy- około 6-7 godzin. Moim zdaniem to całkiem dobry wynik :)

Nie wysuszał moich i tak już suchych policzków. Nie zapchał. Ogólnie nie szkodził mojej cerze.

Plusy:
+cena
+pojemność
+początkowo ładny kolor
+słaby zapach
+przyzwoita trwałość

Minusy:
-opakowanie
-konsystencja- pyli
-nieoczekiwanie zmienia kolor
-dostępność


Moja ocena: 3,0/6,0 Coś słabiutko, oj oj


Bardzo możliwe, że to moja ostatnia przygoda z różami tej marki. Zniechęciłam się. Dodatkowo mam słaby dostęp do produktów tej marki.

Kończę weekend pełen wrażeń :) Czekają mnie ostatnie dni praktyk i i 4 dni upragnionego odpoczynku- oczywiście z moim psem :D A później bierzemy się do nauki! Hmmm może jak napisze o tym na blogu i się zobliguję do uczenia, to możne jakoś łatwiej będzie mi się zebrać w sobie :D

Buziaki!


piątek, 3 maja 2013

Wracam z nowym ulubieńcem- Clareną!

Wracam po baaardzo długiej przerwie :) Miliony notek do przeczytania a to spooore zaległości! Przez ten czas sporo kosmetyków wpadło w moje ręce i jest ich całkiem pokaźna ilość :)
Bardzo się cieszę, że w końcu wracam i moje notki odzyskają regularność. Ostatnio miałam dość szalony czas, sporo już za mną. Jedna egzamin dopiero w czerwcu a jeszcze dużo pracy mnie czeka. Oj dużo!

Dzisiaj pokaże Wam mojego nowego ulubieńca. Krem wygrałam w rozdaniu u Marthe. Na początku dziwnie do niego podchodziłam. Myślałam, ze to krem przeciwzmarszczkowy :D Ale w pewnym momencie nie miałam już żadnego kremu do twarzy i padło na ostatniego rodzynka.
Według napisu na opakowaniu jest to próbka. jednak ma całkiem sporą pojemność, co pozwoliło mi na jego "głębsze" poznanie ;)

 

Kilka słów od producenta:

Dzięki komórkom macierzystym stymuluje odnowę naskórka oraz syntezę kolagenu i elastyny. Antileukine 6 hamuje powstawanie stanu zapalnego i zmniejsza ryzyko podrażnień skóry. Naturalna betaina, skwalen i witamina E nawilżają, odżywiają i chronią przed degradacyjnym wpływem wolnych rodników.

Cena: 142zł/50 ml

Skład:
Aqua, Cetearyl Olivate, Sorbitan Olivate, Isoamyl Cocoate, Squalane, Betaine, Glycerin, Persea Gratiss Ima (Avocado) Oil, Hydrogenated Olive Oil, Olea Europaea (Olive) Fruit Oil, Olea Europaea (Olive) Unsaponifiables, Cetearyl Alcohol, Caprylic/Capric Triglyceride, Laminaria Ochroleuca Extract, Sorbitol, Ascophyllum Nodosum Extract, Asparagopsis Armata Extract, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid, Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Caffeine, Vitis Vinifera Fruit, Meristem Cell Culture, Sodium Phytate, Tocopherol.


Jak na próbkę ma bardzo fajne opakowanie. Mieści  30 ml produktu. To mi się pdooba :) Nie żadne saszetki,tylko tuba. Można rozciąć i wydobyć wszystko do zera :D Niestety naklejka po zcasie zaczyna się lekko przesuwac i łuszczyć. Ale to taki mały minusik :P

Krem ma dośc bogatą, treściwą konsystencję. Kolor biały. Niestety telefonem nie jestemw  stanie zrobić zdjęc z bliska. Ciągle jeszcze jestem w fazie wybierania aparatu. Obawiałam się jej. Jednak po pierwszym uzyciu bardzo ją polubiłam. Szybko sie wchłania i w moim przypadku idealnie nadaje się pod makijaż. Podkład nie spływa, w żaden sposób nie wpływa na trwałośc podkładu. No chyba, ze nałożymy go sporą ilość, czego raczej nie polecam. Ewentualnie na noc.

Niestety krem nie urzeka zapachem. Jednak nie stanowi to dla mnie żadnego problemu. Uprzedzam, że miłośniczki ładnyh zapaszków nie będą zadowlone ;)  Bardzo roślinny i utrzymuje się na twarzy całkiem. Przypadł mi do gustu, bo nie jest sztuczny.

Już na pierwszy rzut oka widać, że skład jest całkiem przyjemny. Może nie idealny i wow, ale bardzo przyjazny.

Nie mogę pisac o tym kremie inaczej, niż w samych superlatywach. On jest po prostu genialny! Nie wiedziałam, że dostałam takie cudo.
Świetnie nawilża skórę i koi. Jest miękka i przyjemna w dotyku. Efekt nawilżenia utrzymuje sie przez cały dzień, co jest bardzo przyjemne ;) Dawał radę nawet w mrozach :) Rozjsaśnia buzię i sprawie, ze wygląda na wypoczętą. Skórą się po nim nie błyszczy, co rzadko się zdarza po tak treściwych kremach. Co najważniejsze- nie zapycha. Pełen sukces!

Plusy:
+konsystencja
+zapach
+nawilżanie
+wygładzanie i rozjaśnianie skóry
+nie zapycha

Minusy:
-cena
-dostępność


Moja ocena: 6,0/6,0  Nic już nie trzeba dodawać :)



Na pewno kupię ponownie. Nigdy nie trafiłam na taki krem. Zawsze było cos nie tak. tutaj miw szystko pasuje. Dobrze, że nie mnie trafił :)

Zmykam do łóżka, bo już czas na mnie. Odsypiam i regeneruję siły. W przyszłym tygodniu znowu wstaje rano a później już tylko czas wolny :) Mmmmm!

Buziaki!