niedziela, 31 marca 2013

Wesołego Alleluja!



Wesołego Alleluja i smacznego jajka!
A jutro- śnieżnego dyngusa!



A to tak na po poprawę humoru :D


U mnie śnieżyca od samego rana! A nie zanosi się na to, żeby choć trochę się uspokoiło :/

Pozostaje czekać na wiosnę!

Buziaki!

wtorek, 26 marca 2013

Pielęgnacja: Bandi Peeling ryżowy do ciała

Tak, grzeszę. W zimie zaniedbuję peelingowanie ciała. Przyznaję się bez bicia. Robię to raz na tydzień, co dla mojej skóry nie jest wystarczające. Jedna w ciągu ostatnich dwóch tygodni znacznie się poprawiłam i zaczęłam już nowe opakowanie, które troszkę stało w  kolejce. A dzisiaj pokażę Wam, co miałam ostatnio przyjemność zużywać :)



Kilka słów od producenta:

Wygładzający peeling ryżowy nie tylko dobrze wygładza i zmiękcza skórę, ale również ożywia i pobudza ukrwienie. Peeling bogaty jest w natłuszczające oleje dzięki którym odżywia skórę, likwiduje szorstkość i nadmierne zrogowacenia. Dodatkową zaletą jest piękny relaksujący zapach.

Cena: 47zł/200 ml

Skład:
Ethylhexyl Palmitate, Hydrogenated Polydecane, Octyldodecanol, Ethylenediamine/Hydrogenated Dimer Dilinoleate Copolymer Bis-Di-C14-18 Alkyl Amide, Oryza Sativa (Rice) Powder, Prunus Armeniaca (Apricot) Seed Powder, Olive Oil PEG-7 Esters, PEG-8, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate, Ascorbic Acid, Citric Acid, Parfum/Fragrance, Butylphenyl Methylpropional, Geraniol, Hexyl Cinnamal, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde, D-Limonene, Linalool, Citronnellol, Eugenol.



Bardzo spodobało mi się podwójne opakowanie peelingu. Folia i kartonik. To jest to!
Mam pewność, że nikt nie majstrował przy nim.
Butla pojemności 200 ml z matowego plastiku. Prosta, bez udziwnień. 
Dozownik jest bardzo wygodny, taki na "pyk" :D  Zawartość wypływa bez najmniejszych problemów :) Dobrze się używa. Nawet, gdy mamy mokre ręce.
Design jest przyjemny dla oka. Eleganci i w porównaniu do innych- w miarę subtelny.


Jak widać- konsystencja nie wygląda zbyt groźnie. Jednak to tylko pozory.  Sama myślałam, ze będzie to takie pitu pitu. Żelek z małymi drobinkami. Nic bardziej mylnego!
Hmmm w butelce wygląda i zachowuje się troszkę jak jakiś glut :D
Ładnie zdziera martwy naskórek. I to mi chodziło. Drobinki nie są odpowiednio ostre, ale nie drapią. Mimo, ze nie jest ich dużo.
Skora jest przyjemnie gładka, jak pupcia niemowlaczka :D
Jest w miarę mocny, ale nie tak, żeby podrażnić skórę.






Zapach bardzo subtelny, ale przyjemny. Po wykonaniu peelingu mało wyczuwalny. Trudno mi go określić, nie pachnie niczym charakterystycznym :D Może troszkę przypomina mi jeden z szamponów :P Tez nie wiem jaki :D

Nie wygląda na wydajny. Jednak opakowanie wystarczyło mi dwa miesiące użytkowania raz w tygodniu, czasem dwa razy. Czyli nie jest tak źle. Taka ilość drobinek całkiem dobrze sobie radzi :)

W składzie drobineczka natury :D Ale zawsze coś :D Dla mnie to tylko peeling, po zrobieniu swojego zmywam go. Tutaj skład nie ma dla mnie aż takiego znaczenia.

Nie wysusza skory- nawet mojej, dość wrażliwej. Ale też nie nawilża. Po prostu tylko peelinguje. Za tą cenę- myślę, że nie. z powodzeniem znajdziemy tańszy odpowiednik.
Uważam, że za tą cenę powinnyśmy otrzymać lepszy produkt.
Jest całkiem przyjemny, jednak nie został moim ulubieńcem. Z gotowych peelingów numerem jeden pozostaje cukrowy peeling ze skórką pomarańczy Tso Moriri.Nie dorasta mu do pięt! :DI oczywiście domowy z cukru i innych dodatków :)

Plusy:
+opakowanie
+dobrze ściera
+subtelny zapach
+konsystencja

Minusy:
-cena
-dostępność


Moja ocena: 4,0/6,0 



Ostatnio tylko myśl o przerwie wielkanocnej trzyma mnie przy życiu :D Mam nadzieję, że ten czas zaowocuje kilkoma notkami, których ostatnio jest tutaj jak na lekarstwo. Niestety dba ma tylko 24, a chciałoby się więcej :/ Jednak obowiązki gonią. :D
Dzisiaj byłam u laryngologa. Miałam angine i dostałam antybiotyk. Jednak kilka dni po skończeniu antybiotykoterpapii znowu zaczęło bolec mnie gardło. Dzisiaj okazało się, że antybiotyk wywołał u mnie refluks :D Zaskoczenie :D

Tylko 1,5 tygodnia dzieli nas od spotkania ;) Nadal odliczam z z niecierpliwością odliczam :) 

Buziaki!

środa, 20 marca 2013

Włosy: Batiste Suchy szampon o zapachu wiśni

To mój debiut- jeśli chodzi o suche szampony, oczywiście :D Wcześniej jakoś nie za bardzo ciągnęło mnie w stronę takich produktów- po prostu nie wierzyłam w takie cuda.
Szampon wygrałam w rozdaniu na blogu Marthe-czyli trafił do mnie całkiem przypadkowo :)


Kilka słów od producenta:

Batiste Cherry to zapach radosny, soczyście owocowy. Apetyczna wisienka z nutką retro sprawia, że aż chce się ruszać na podbój świata. Zacznij od deseru – a Batiste Cherry niech będzie wisienką na torcie udanego dnia.

Suchy szampon, który błyskawicznie zapewnia jedwabiście miękkie, pachnące włosy bez użycia wody. Do wszystkich typów włosów.


Cena: 8zł/50 ml 15-17zł/200 ml


Skład: 
Butane, Isobutane, Oryza Sativa (rice) Starch, Propane, Alcohol Denat., Parfum (fragrance), Coumarin, Distearyldimonium Chloride.


Chyba nie muszę już pokazywać opakowania :D Jak dezodorant :D Wygodne. Design bardzo przyjemny dla oka. Użytkowanie nie sprawia problemu :)

W sumie nie potrafię określić konsystencji :D Chyba taka odrobinę gęstsza niż lakier do włosów, ale chyba nie udało mi się tego dobrze sprecyzować :P

Mimo że nie lubię wiśni, to ten zapach bardzo przypadł mi do gustu. Owocowy, świeży. U mnie utrzymywał się jeszcze przez kilak godzin.

Wydajność nawet niczego sobie, opakowanie 50 ml wystarczyło mi na 5 użyć..

Jestem pozytywnie zaskoczona. Może dlatego, że nie wierzyłam w takie wynalazki :D.
Włosy pozostawały świeże przez cały dzień. ratował mnie z presji, gdy nie miałam czasu na mycie włosów :) A zdarza się to u mnie często, bo zazwyczaj późno wracam do domu.
Włosy cały czas pozostają miękkie i gładkie. Nie wysusza ich, jak i skóry głowy. Odrobinę matuje włosy.
Bieli włosy, ale znika to po wmasowaniu produktu we włosy i skalp.
Nie daje jakiegoś spektakularnego zwiększenia objętości, ale widać małą różnicę.
Dobry produkt za niezbyt wygórowaną cenę. 

Plusy:
+efekt
+wydajność
+zapach ( i ich ogromny wybór )
+cena
+łatwość i szybkość stosowania

Minusy:
-dostępność (jedynie via Internet)
-może bielić włosy


Moja ocena: 5,5/6,0

Dzisiaj chyba mam nadmiar czasu wolnego, bo aż dwa posty się pojawiły :D Jednak i tak nie starczyło mi na wszystko czasu :/
Pierwsza wolna środa od jakiegoś czasu, więcej takich :D Chcę pokazać kilka lakierów na blogu, bo ostatnio tylko sama pielęgnacja- a zanudzić nie chcę nikogo :P



Musze się pochwalić!
To mój 100 post!
Nie sądziłam, ze ten czas tak szybko minie) 3.04 mojemu blogowi stuknie 7 miesięcy! :D



Buziaki!


II Opolskie Spotkanie Blogerek Kosmetycznych- Lista dla zniecerpliwionych :)




Sporo z Was jest ciekawych, kto będzie na naszym spotkaniu :) Dostałam już kilka maili w tej sprawie :) Dzisiaj postanowiła wreszcie zaspokoić Waszą ciekawość :D

A to pełna lista:

Milky chocolate, czyli ja :D

EcattieM

Fanglefasion

Kaprysek

Pannakolczykowa

Karminowe usta

Sabbatha

Kinga Mzyk

Rodzynka1989

Zauroczona-kosmetykami                             

Strawberry Mery

Anioleek89

Sajjidaa

Saharu

Agusiak747

LaNińa

Darusia994

Anulaat

Kolorowy Pieprz

Melisa


Korzystając z okazji chciałam poinformować o zmianie godziny spotkania z 14 na 13:30 :) A to w trosce o nas wszystkich, żeby starczyło nam czasu na pogaduchy :)

Dla przypomnienia :) :


Miejsce akcji: Pub Ostrówek (15-20 minut od dworca PKP i PKS)- niedaleko Starki, ul. Ostrówek 1
Czas akcji: niedziela, 7 kwietnia, 13:30 - 18:00.
Wymagania: dobry humor : )
Buziaki!


piątek, 15 marca 2013

Pielęgnacja: The Body Shop Chocomania Balsam do ciała

Balsamów do ciała zawsze mam spory zapas. Jednak gdy mam okazje odwiedzić TBS zawsze sprawiam sobie jakiś balsam lub masło czy masełko do ust. Nie mogę się oprzeć :) Nie chodzi tutaj o walory pielęgnacyjne. Ja po prostu lubię te zapachy. Ponad rok temu pojawiła się seria Chocomania- wiedziałam, ze to coś dla mnie.



Jak nas zachęca producent?

Lekki balsam nawilżający, który szybko przywróci skórze odpowiedni poziom nawilżenia i nada jej apetyczny czekoladowy zapach.

Cena: 39,00/ 250 ml

Skład:
Aqua (Solvent/Diluent), Glycerin (Humectant), Cetearyl Alcohol (Emulsifier), Ethylhexyl Palmitate (Skin Conditioning Agent), Butyrospermum Parkii (Skin-Conditioning Agent/Emollient), Prunus Amygdalus Dulcis Oil (Skin-Conditioning Agent), Caprylyl Glycol (Skin Conditioning Agent), Glyceryl Stearate (Emulsifier), PEG-100 Stearate (Surfactant), Dimethicone (Skin Conditioning Agent), Sesamum Indicum Seed Oil (Skin-Conditioning Agent), Orbignya Oleifera Seed Oil (Emollient), Parfum (Fragrance), Bertholletia Excelsa Seed Oil (Emollient), Theobroma Cacao Seed Butter (Emollient), Carbomer (Stabiliser/Viscosity Modifier), Xanthan Gum (Viscosity Modifier), Sodium Hydroxide (pH Adjuster), Disodium EDTA (Chelating Agent), Tocopherol (Antioxidant), Linalool (Fragrance Ingredient), Limonene (Fragrance Ingredient), Coumarin (Fragrance Ingredient), Denatonium Benzoate (Denaturant), Citric Acid (pH Adjuster), Caramel (Colour), CI 15985 (Colour), CI 14700 (Colour), CI 42090 (Colour).

Balsam ma genialne opakowanie. Mega wygodne. Niby tylko pompka a jaka pomocna :D Puste opakowanie wykorzystam do innych balsamów :) Poza tym nie ma nim nic szczególnego.


Konsystencja jest raczej typowo balsamowa. Niezbyt gęsta i niezbyt rzadka. No taka w sam raz :D
Nie ma z nią kłopotu, dobrze nanosi się na skórę. Szybko się wchłania, nawet bardzo.



Skład nie zachwyca. Taki jak innych drogeryjnych balsamów. Fajnie, ze jest masło shea. Chociaż coś troszkę wartościowego :P

Wydajność taka sobie, ale nie jest źle. Smarowałam się nim co dwa dni i starczył mi na ponad miesiąc. Stosowałam raczej oszczędnie :)

Mmmmmmmm a ten zapach! Mój ulubiony na równi z masłem czekoladowym z Palomy i Daxa. Może jestem dziwna, ale ja to lubię :D
Nie pachnie typowo czekoladą a raczej miazgą kakaową i cukrem. Mniam! Mniam! Mniam! :DD
Nie jest zbyt intensywny, ale przyjemnie utrzymuje się 3-4 godziny. Mnie to odpowiada, bo wtedy jest mniejsze prawdopodobieństwo, ze mi się szybko znudzi :D Czasem odrobinę nasiąka nim moja piżamka :)

I tu raczej już nie będzie tak dobrze. Po za walorami zapachowymi, to jego właściwości pielęgnacyjne są bardzo słabe. Nie nada się do suchej skóry, ale do normalnej jako uzupełnienie pielęgnacji. Jednak warto kupić dla samego zapachu :D
Po użyciu odczuwa się chwilowe nawilżenie, jednak następnego dnia nie ma po nim śladu. Skóra jest gładsza i tyle. Nic specjalnego. W sumie to moja skóra nie potrzebuje dużej dawki nawilżenia

Cena jest tutaj duzym minusem. Za 39 zł otrzymujemy tylko ładny, przyjemny zapach. I nic więcej. Myślę, że to zdecydowanie za dużo, jak na taki przeciętny kosmetyk. Ale wiadomo, ceny w TBS nie są adekwatne do jakości.

Plusy:
+zapach
+opakowanie
+konsystencja

Minusy:
-skład
-dostępność
-brak efektu nawilżenia
-cena

Moja ocena: 4,0/6,0


Jak już pisałam, kupię ponownie dla zapachu. Bo go lubię :) Jakoś zacisnę zęby przy kasie :D Chociaż z pewnością znajdziemy tańszy zapachowy zamiennik :)

Choroby ciąg dalszy. Dalej łóżko, jednak trzeba się kurować :D Za trzy tygodnie spotkanie!
Jak na razie pogoda nie zachęca do wychodzenia na dwór. I bardzo dobrze, bo nie mogę nigdzie wychodzić.

Niedługo możecie się spodziewać oficjalnej listy na spotkanie!

Buziaki!



środa, 13 marca 2013

Makijaż: Catrice spectaculART Róż w musie Holi Hai

Z kolorówki na moim blogu pojawiają się głównie róże. To już chyba różoholizm :D Muszę przyznać, że zbyt często je kupuję. Jednak lubię testować różne warianty kolorystyczne.
Ten kupiłam na otwarciu Hebe. Gdy zobaczyłam zapowiedź limitki Catrice- postanowiłam, że muszę go mieć. Nie używałam jeszcze żadnego różu w jusie, więc to dobra okazja. A z okaz trzeba korzystać :D


Co nam mówi producent?

Róż o konsystencji musu w odcieniu jasnego różu pozwala uzyskać naturalny look pełen blasku. Dostępny w odcieniu Holi Hai.

Cena: 14.99/ 4g


Opakowanie to szklany słoiczek z dość szeroką szyjką. łatwo można nabrać odpowiednią ilość. Pod warunkiem, że nie ma się zbyt długich paznokci :P Mieści 4g produktu. Jest to wystarczająco dla mnie. Lubię często zmieniać róże.
Napisy się nie ścierają. Jest poręczny i łatwo mieści się w kosmetyczce.


Ogromną zaletą tego różu jest jego leciutka konsystencja. Jak chmurka. Cudownie mięciutka :)
Po nałożeniu wtapia się w podkład. Jednak przy suchej skórze może podkreślać suche skórki. Mimo lekkości konsystencja jest dość sucha. Myślę,  że wprawna ręka nałoży go dobrze nawet an suchą skórę :) Moja taka nie jest, także muszę jeszcze uważać.

Zapach lekko pudrowy. Bardzo słabo wyczuwalny. Przypadnie do gustu miłośniczkom słabo perfumowanych kosmetyków :)


Kolor na pierwszy rzut oka może wydawać się bardzo różowy i cukierkowy jednak na twarzy wygląda naturalnie.  Róż wymieszany z odrobiną beżu, bardzo delikatny. Ożywia buzie i odświeża. Buzia wydaje się wypoczęta.
Nie przypadnie do gustu miłośniczkom mocniejszych wrażeń :D Jednak efekt można stopniować
.

Standardowo, specjalnie na potrzeby zdjęć, nałożyłam go więcej. Jednak myślę, że taka ilość nie jest jakoś bardzo przesadzona. na co dzień wolę zdecydowanie bardziej subtelny efekt.

Więcej:

 I mniej:


Nie jest mocno napigmentowany. Jednak myślę, że to dobrze. Nie można zrobić sobie nim krzywdy. łatwiej uzyskać naturalny efekt.
Wydaje mi się, że wydajność, mimo takiej pigmentacji, nie jest najgorsza. Odrobina wystarczy na ożywienie i odświeżenie twarzy.

Ma dobra trwałość. Wytrzymuje spokojnie 6-7 godzin. Taki wynik jest dla mnie absolutnie do przyjęcia :) Jednak można chcieć więcej :P

Jednak nie będzie on moim ulubieńcem. Mam wrażenie, że ten kolor źle komponuje się z odcieniem mojej skóry. Dziwne uczucie. A Wy jak myślicie ?
Może niedługo pojawi się w zakładce Wyprzedaż/wymiana  :)

Plusy:
+niska cena
+delikatny kolor
+wygodny słoiczek
+trwałość
+wydajność efekt

Minusy:
-dostępność
-może nie nadawać sie do suchej skóry
-słaba pigmentacja

Moja ocena: 4,5/6,0

Kolejny dzień spędzam już w łóżku. To już tydzień. Chciałabym wreszcie wyjść do ludzi :(
Powoli organizacja spotkania idzie do przodu. do 15.03 czekamy na pozostałe wpłaty :)
Ja już jestem podekscytowana!

Buziaki!

wtorek, 12 marca 2013

Pielęgnacja: Fitomed Mój krem 3 odżywczo-energizujący

Dawno mnie tutaj nie było, ale to przez chorobę, która jak na razie nie puszcza. Jednak już jest na tyle dobrze, że znowu mam ochotę blogować :)
Dzisiaj padło na kremowego tłuściocha :) Fitomed, to jedna z marek, którą polubiła blogosfera. Całkiem przyjemne składy przemawiają na ich korzyść. Jest to mój pierwszy kosmetyk tej marki. Marka dostępna w  aptekach i sklepach zielarskich- wg mnie to dość ograniczona dostępność. Jednak całkiem niedawno udało mi się kupić ich  żel do mycia twarzy. Ale do rzeczy :)

 Producent:

Działanie kremu:

Odżywcze. Olej witaminowy jest mieszaniną oleju winogronowego i oleju z orzeszków macadamia, wzbogaconą o witaminy A, E, F oraz wyciąg z rokitnika. Witaminy A i E należą do grupy antyoksydantów i biorą udział w „naprawach” struktur lipidowych, białek i błon komórkowych uszkadzanych przez wolne rodniki. W skład witaminy F (ekstrakt z kiełków zbożowych) wchodzą kwasy linolowy, linolenowy, olejowy i arachidynowy. Nienasycone kwasy tłuszczowe dobrze się wchłaniają i uzupełniają ubytki cementu międzykomórkowego oraz wbudowują się w lipidy błon komórkowych naskórka. Krem doprowadza do warstwy rogowej witaminy rozpuszczalne w tłuszczach oraz inne składniki lipidowe.
Dotleniające, energizujące i pobudzające. W skład Kremu № 3 wchodzi również koenzym Q10 (ubichinon) o budowie podobnej do struktur witaminy E i K. Ubichinony są obecne we wszystkich komórkach organizmu ludzkiego, głównie w mitochondriach, gdzie tworzą część składową łańcucha oddechowego.
Zawartość koenzymu zmniejsza się wraz z wiekiem. Aplikacja tego składnika pozwala stymulować oddychanie komórkowe. Wówczas dotleniona komórka lepiej funkcjonuje i szybciej usuwa metabolity ze swojej przestrzeni. Produkty kosmetyczne z koenzymem Q10 chronią skórę przed zanieczyszczeniem ze strony środowiska i wolnymi rodnikami, zwiększają zdolności obronne naskórka, pobudzają regenerację skóry, działają na nią odmładzająco.
Drugim wartościowym składnikiem energizującym jest woda lawendowa. Świeżość i czystość to nieodłączne cechy kwiatu lawendy. Głównym składnikiem wody lawendowej jest olejek lotny i wywar z rośliny. W stosowaniu zewnętrznym poprawiają one ukrwienie i zaróżowienie naskórka. Woda lawendowa o delikatnym, świeżym zapachu jest idealnym środkiem „ożywiającym” skórę zmęczoną. Doskonale odświeża i poprawia napięcie naskórka.
Nawilżające. Obecność ziołowego koncentratu nawilżającego z kwasem hialuronowym w liposomach zwiększa nawilżenie zmęczonego naskórka.

Cena: 29zł/50 ml

Skład:
Olej witaminowy (Vitis vinifera seed oil, macadamia ternifolia seed oil, hippophae rhamnoides oil, tocopheryl acetate, retinyl palmitate, linseed acid, ubiquinone), Kremobaza Fitomed (Trilaureth-4-Phosphate, Polyacrylacocoate, Glicerine, PEG-7 Glyceryl Cocoate, Propylen Caprylic/Caprylic Triglyceride, D-Panthenol, C13-14 Isoparaffin, Sodium Hyaluronate, Phenethyl Alcohol, Caprylyl Glycol, Laureth-7), Aqua, Lawender Water, koncentrat nawilżający (aqua, herb extracts: aralia nudicaulis, linum usitatissimum, glycyrrhiza glabra, tropaeolum majus, glycerin, lecithin, D-panthenol, sorbitol, glucose, silkaminoacids, trilaureth-4-phosphate, lactic acid, sodium hyaluronate, diazolidynyl urea, magnesium pca, Phenethyl Alcohol, Caprylyl Glycol), Oleum kakao. 

Opakowanie kremu może i jest mało finezyjne, ale za to bardzo praktyczne- plastikowy słoiczek pojemności 50 ml. Dobrze wydobywa się z niego krem i zakręca. Dość  solidne, nie mam wiszych zastrzeżeń.

Krem ma masełkowatą konsystencję, jednak nie tłuści się tak bardzo jak np. krem z Sylveco. Baaardzo bogata.
Nakładanie na twarz nie sprawia problemu. Wszystko idzie gładko i przyjemnie :) Po nałożeniu twarz się błyszczy. Dlatego nakładałam go tylko na noc :)  



Zapach lekko ziołowy, troszkę lawendowy. Czuć go przez chwilkę, później nie ma po nim ani śladu.

Skład przyzwoity, jednak bez izoprafainy byłoby lepiej :)

Do twarzy całkiem dobrze się nadaje. Jest gładka nawilżona, wypoczęta. Również zauważyłam, że wydaje się jaśniejsza. Widocznie odżywia skórę. Wszystko ładnie, pięknie. Jednak nie jest tak różowo. Krem może zapychać. U mnie niestety tak było. Bo niecałym tygodniu zauważyłam wysyp. Widok nie był ciekawy, ale po odstawieniu kremu wszystko szybko wróciło do normy :)
Na opakowaniu jest napisane, że można smarować skórę dłoni. Tak tez zrobiłam. Ręce przyjemnie nawilżone i odżywione, Chroni przed wiatrem i mrozem. Takimi sposobem dobijam już do dna.
Krem jest ważny 3 miesiące od otwarcia. Stosując go na ręce jest to jak najbardziej do zrobienia. Jednak gdy używamy go na twarz, 3 miesiące mogą nam nie wystarczyć. Z prostej przyczyny- kosmetyk jest bardzo wydajny. Już odrobinka wystarczyła na pokrycie twarzy czy rąk.
Niestety nie kupię ponownie. Krem do rąk można kupić znacznie tańszy :D

Plusy:
+cena
+pawie fajny skład, no ale niech będzie plus :D
+delikatny zapach
+dobrze nawilża i odżywia (jednak jest ale :P)
+wygodne opakowanie

Minusy:
-zapycha!
-dostępność

Moja ocena: 3,0/6,0

Obecnie traktują moją buźkę innym kremem. I całkiem jej się to podoba, bez żadnych skutków ubocznych. Jednak żeby nie zapeszać, nazwę zdradzę dopiero przy okazji pisania recenzji :)
W tym momencie znowu wracam do łóżka. Muszę być w formie na spotkanie :D A to znowu nie tak odległy termin!

Buziaki!

Produkt otrzymałam na Opolskim Spotkaniu Blogerek Kosmetycznych. Fakt ten nie wpłynął na moją ocenę.



piątek, 8 marca 2013

Dzisiaj świętujemy :)

Nasz dzień :D Tradycyjnie goździk dla wszystkich pań! :P

Udanego świętowania i oczywiście masy kosmetyków ;*

Jak spędzacie dzisiejszy dzień?
U mnie wieczór filmowy, w domu oczywiście :D Niestety od środy jestem chora i nie wyściubiam nosa  z domu :(
Pochwalcie się, co dostałyście od Waszych mężczyzn :D Mam nadzieję, że wszyscy o Was pamiętali!

Buziaki!


czwartek, 7 marca 2013

II Opolskie Spotkanie Blogerek Kosmetycznych- Lista zamknięta!


W ciągu tygodnia udało nam się zebrać komplet chętnych blogerek :)
Przez pierwsze dwa dni zostałam zasypana masą maili. Nie spodziewałyśmy się, że tak szybko uda nam się zapełnić wszystkie miejsca :)
Bardzo ucieszyła nas takie zainteresowanie!
Teraz czekamy na wpłaty. Mam nadzieję, ze niedługo udam nam się zamieścić oficjalną listę uczestniczek.
O ewentualnych wolnych miejscach na pewno Was poinformujemy!

Dla zapominalskich- przypomnienie:

Miejsce akcji: Pub Ostrówek (15-20 minut od dworca PKP)- niedaleko Starki, ul. Ostrówek 1
Czas akcji: niedziela, 7 kwietnia, 14:00 - 18:00.
Wymagania: dobry humor : )
 
Buziaki!
 

piątek, 1 marca 2013

II Opolskie Spotkanie Blogerek Kosmetycznych


Dziewczyny! Od ostatniego spotkania minął już jakiś czas, więc wraz z Moniką i Ewą zapraszamy Was na kolejny zlot - II Opolskie Spotkanie Blogerek Kosmetycznych.

Miejsce akcji: Pub Ostrówek (15-20 minut od dworca PKP)- niedaleko Starki, ul. Ostrówek 1
Czas akcji: niedziela, 7 kwietnia, 14:00 - 18:00.
Liczba miejsc: ograniczona
Zgłoszenia do: 14 marca
Wymagania: dobry humor : )
Ze swojej strony gwarantujemy oczywiście elitarne towarzystwo najfajniejszych blogerek, trochę pyszności i trochę niespodziewanek : )
Liczba miejsc jest ograniczona, więc szybko zaklepujcie miejsca mailowo: andziaqbeauty@gmail.com (czyli kontakt do mnie). W odpowiedzi wyślemy Wam dokument hucznie zwany regulaminem, czyli po prostu kilka zasad, które ułatwią nam ogarnięcie tego wydarzenia.

Zaproszenie skierowane jest oczywiście nie tylko do dziewczyn z Opola i okolic, mile widziane wszystkie chętne blogerki związane z urodą, kosmetykami, lakieromaniaczki, włosomaniaczki i wszelkie inne istotki : )

 Dodam jeszcze, że jest propozycja zrobienia swapu tak jak ostatnim razem :)

Mamy nadzieję, że podacie tą wiadomość dalej. Będzie nam bardzo miło.

Czekam na maile :) Kilka już do mnie dotarło, co bardzo nas cieszy!

Post w 90% podpadnięty Ewie, wybacz ;* 
Ty po prostu umiesz pisać przekonująco :D